Pogoda na Majorce
Poród na Majorce
Poród na Majorce, edukacja dzieci na Majorce oraz życie na Majorce to temat wywiadu, który przeprowadziłam z Anią, Polką, która od wczesnych lat nastoletnich mieszkała na Majorce. Tematem wywiadu będzie poród na Majorce, edukacja dzieci na Majorce i tematyka powiązana z Majorką. Mam nadzieję, że taką formą przybliżę wam majorkańskie podejście i pomogę dowiedzieć się jeszcze więcej na temat życia na wyspie, z perspektywy Polaków, którzy zdecydowali się na przeprowadzkę.
Zanim przejdziemy do pytań, chciałabym wszystkich was serdecznie prosić o pomyślenie przed napisaniem jakiegokolwiek nieprzychylnego komentarza. Ania rodziła dzieci na Majorce kilka lat temu i od tamtej pory wiele mogło się zmienić. Wywiadem chcę przybliżyć Wam, jakie uczucia towarzyszą człowiekowi podczas przeprowadzki, podczas wielkich zmian zachodzących w życiu, mieszkając w obcym kraju, wśród narodu z inną kulturą. Ania będzie też przykładem osoby, która wróciła z Majorki do Polski, mając na celu lepszą edukację i możliwości dla swoich dzieci.
Wywiad z Polką na Majorce — kim jesteś i od czego się to wszystko zaczęło?
Powiedz jak się nazywasz i skąd jesteś. Czym się zajmujesz oraz jakie masz hobby?
Mam na imię Ania i jestem z Darłowa. W tym momencie jestem spedytorem międzynarodowym w firmie Trans Mallorca, a moje hobby to czytanie książek (kryminały, thrillery).
Gdzie teraz mieszkasz? Ile lat spędziłaś na Majorce i w jakim miejscu mieszkałaś?
Obcenie mieszkam pod Krakowem, w miejscowości która nazywa się Modlniczka. Na Majorce spędziłam około 13 lat i mieszkaliśmy w S’illot (wschód wyspy).
Jak to się stało, że zamieszkałaś właśnie na Majorce?
To dłuższa historia. Poznałam chłopaka, który był z Majorki, mieszkając jeszcze w Darłowie. Okazało się, że był to pasierb przyjaciółki z lat młodości mojej matki. Nasze matki spotkały się po wielu latach i zrobiły wymianę. Ja pojechałam na Majorkę, a córka przyjaciółki mojej mamy została u Nas w Darłowie, na wakacje. W ten sposób wylądowałam na Majorce, zakochana w Majorkańczyku. Potem już nie dawałam spokoju moim rodzicom, strasznie chciałam, żebyśmy się tam przeprowadzili. A, że moi rodzice prowadzili wtedy swoją działalność, która już podupadała, to podjęliśmy decyzję. Wszyscy wspólnie, całą rodziną, że zwijamy interes, pakujemy się i próbujemy wyjechać na Majorkę. Moi rodzice najpierw pojechali sami, na dorobek i rozeznanie, a potem zaczęli nas ściągać. Następnie zdecydowali, że najpierw pojadę ja z moim tatą, a potem dojedzie do nas mój brat z mamą. Znaleźliśmy pracę i jakoś się to potoczyło.
Jak poradziłaś sobie na Majorce, na samym początku, bez języka i technologii, jako nastolatka?
Chodziłam wszędzie ze słownikiem podręcznym i z mapą. Mieszkaliśmy wtedy u matki mojego chłopaka. Przygotowała ze swoim partnerem dla nas pokój u siebie w domu. Mieszkaliśmy tam przez pierwsze tygodnie. To oni pomogli nam później wynająć pierwsze mieszkanie. Pomogli zawrzeć nam pierwsze znajomości. Wszystkie pierwsze kroki wykonywane na Majorce, wszystkie sprawy papierkowe były załatwiane dzięki niej. Bardzo dużo nam wtedy pomogła.
Jak nauczyłaś się języka hiszpańskiego?
W sumie poprzez słuchanie muzyki. Chłopak, z którym byłam, mówił do mnie po hiszpańsku, nie w dialekcie mallorquin. Znał też wiele słówek po polsku i rozumiał po polsku, ze względu na to, że jego ojciec był z Polką. Mimochodem załapywał ten język i było mi łatwiej się z nim porozumiewać. Rozmawialiśmy częściowo po polsku a częściowo po hiszpańsku i po angielsku. Jeśli chodzi o dogadywanie się w urzędach, to wszystko odbywało się za pomocą słownika. Nie chodziłam na żadne kursy i do żadnej szkoły. Nie było mi to po drodze. Bardzo szybko podjęłam pracę, więc nie miałam na to czasu w sezonie. Prowadziłam także dom, bo mama była w Polsce, a tata pracował. Pranie, sprzątanie i gotowanie było na mojej głowie w wieku 15 lat. Zawsze miałam głowę do języków, więc łatwo mi to przyszło. Tak po 3-4 miesiącach mogłam się już dogadać.
Gdzie była Twoja pierwsza praca?
Moja pierwsza praca była w hotelu. Najpierw na czarno. Właściciele hotelu potrzebowali sprzątaczek, które doprowadziłyby do porządku nieużywaną część hotelową, która miała zostać otwarta dla klientów. Zaczęłam tam pracę i ściągnęłam do tego koleżankę oraz moją matkę. W zasadzie, po otworzeniu obiektu, dostałyśmy normalną umowę o pracę. Potrzebowali pokojówek na hotel. Zostałyśmy tam do końca sezonu.
Jak przyjęli Cię Hiszpanie? Szybko nawiązałaś znajomości?
Jeśli chodzi o Hiszpanów, to jest to moim zdaniem przewspaniały naród. To są bardzo otwarci i sympatyczni ludzie. Nastawieni bardzo pozytywnie do życia. Moglibyśmy się wiele, jako Polacy od nich nauczyć
Przez tyle lat, ile tam mieszkałam, tylko raz spotkałam się z niechęcią, odrzuceniem przez Hiszpana.
Było to wtedy, gdy załatwiałam numer seguridad social (ubezpieczenie zdrowotne) w urzędzie. Poszłam do urzędu jeszcze ze słownikiem w ręku i z karteczką napisaną przez matkę mojego chłopaka. Było na niej napisane “numero de seguridad social”. Pokazałam Panu w urzędzie karteczkę i on na mnie spojrzał, rozkładając ręce i odpowiedział “que quieres?”. Pokazałam mu jeszcze raz karteczkę, a on ją zgniótł i rzucił ją przede mnie i powiedział do mnie “jak nie wiesz, czego chcesz, to Ci nie mogę pomóc”. To był jedyny raz, kiedy spotkałam się z czymś takim. Inni wręcz przeciwnie, byli pomocni, pomagali. Jeżeli chodzi o mowę i słownictwo, to uczyli, pokazywali, poprawiali, kiedy mówiłam źle.
Co Ty planowałaś jako młoda osoba na Majorce? Pamiętasz swoje plany na siebie? Widziałaś dla siebie jakąś przyszłość na wyspie?
Szczerze mówiąc nie, nie miałam żadnych planów. Pojechałam na tą wyspę zachwycona tym ich stylem życia. Wolnym stylem życia. Oni tam nie myśleli, że będą kimś sławnym czy będą kimś ważnym. W większości Ci ludzie żyją chwilą. Im wystarcza praca w hotelu, zarobek przez sezon, a potem kawkowanie w barach. Szczerze mówiąc, nigdy nie pomyślałam, żeby tam podjąć jakąś szkołę, żeby zdobyć wyższe wykształcenie. Bardziej stawiałam na poznanie nowych ludzi, imprezy i wykorzystanie tego, że jestem na Majorce.
Czy skończyłaś jakieś szkoły na Majorce?
Nie skończyłam żadnej szkoły na Majorce. Później, gdy urodziłam dzieci, poszłam na kurs języka niemieckiego. Ukończyłam kurs języka w urzędzie w miejscowości Son Servera. Teraz to wszystko nadrabiam, będąc już w Polsce.
Gdzie byłaś szczęśliwsza — na Majorce czy w Polsce?
To jest ciężkie pytanie, bo wszędzie dobrze, gdzie nas nie ma. Wszystko ma swoje plusy i minusy. W Polsce wydaje mi się, że jestem bardziej niezależna finansowo. Państwo udziela więcej pomocy finansowej. Chociaż jeśli chodzi o produkty spożywcze, to jest bardzo drogo. Jednak na pewno są tutaj tańsze ubrania. Jeśli chodzi o szkołę, to w Polsce dzieci mają darmowe książki, czego na Majorce nie ma. W Polsce jednak brakuje mi spokoju z Majorki, tutaj życie jest bardzo szybkie. Tutaj wszyscy pędzą, a doba ma za mało godzin. Tam miałam czas na to, żeby usiąść z rodziną na spokojnie, popołudniami. Miałam czas na to, by zrobić sobie siestę. Ugotowałam, prałam, sprzątałam, miałam zrobione wszystko i miałam czas dla siebie. Tutaj mi tego czasu brakuje.
Czy uważasz, że na Majorce są takie same lub podobne możliwości, jak w Polsce?
Polska daje większe możliwości. Majorka daje małe możliwości, bo nie ma tam zbyt wielu szkół. Jeśli ktoś chce się szkolić, kształcić, niestety musi wyjechać poza Majorkę. Zazwyczaj na ląd. (Wtrącenie ode mnie (Natalia) – przyjeżdżając na Majorkę, mając jakikolwiek zawód, trzeba liczyć się z tym, że na Balearach należy ukończyć osobną szkołę, na dodatek po katalońsku — oczywiście, jeśli chce się wykonywać pracę w swoim zawodzie. Jeśli ukończyłeś szkołę, która gwarantuje Ci ważność dyplomów na terenie UE, musisz wszystko przetłumaczyć i dostarczyć pełną dokumentację ze wszystkich lat szkoły do urzędu. Uwierzytelnienie Twoich kwalifikacji trwa minimum 2 lata i trzeba to wszystko sfinansować).
Czy według Ciebie życie w Polsce jest cięższe niż na Majorce pod względem finansowym?
Jest podobne. Zależy, jak kto prosperuje, kto, jakie ma priorytety i czego kto chce od życia. W Polsce wydaje się więcej pieniędzy. Możemy porównać zarobki na Majorce. Za moich czasów podstawa to było 860 euro. To była najniższa krajowa na rękę. W hotelach zarabiało się 1100/1200. Można było iść do sklepu i kupić sobie telewizor za 500 euro. Było na to człowieka stać. Tutaj zarabiając najniższą krajową, powiedzmy 1900zł na rękę. Nie możemy pozwolić sobie na to, by kupić sobie taki telewizor, bo nas na to nie stać. To jest niby głupie porównanie, ale dokładnie ukazuje tutejszy styl życia. Polacy żyją na kredytach i ratach. Bez tego nie dałoby się rady odkładać pieniędzy.
Wróciłaś z Majorki do Polski po wielu latach spędzonych tam. Dlaczego?
Taką szalę przelała szkoła na Majorce i dzieci. Zmienił się system nauczania w S’illot. Moja starsza córka jeszcze siedziała w ławce, miała swoje książki, uczyła się czytać i pisać itd.. Jednak moja młodsza córka wskoczyła na nowy system. Szkoła była podzielona na sale tematyczne. Sala zabaw, sala matematyczna, sala plastyczna i tym podobne. Dzieci nie miały przymusu siedzenia przez 5 czy 6 godzin w ławce i uczenia się tego, co wszyscy. Na tablicy rozwieszone były kartki, z napisami “matematyka”, “plastyka”, “catalan” itp., dziecko miało obowiązek zapisania się tylko na 2 przedmioty. Wybierały tylko to, co chciały, co im się podobało. Dziecko przez cały rok mogło nie zapisać się na matematykę. I nikt jej tego nie nakazał.
To był system, który nakazywał uczenia się w swoim rytmie i podejmowania nauki w tym momencie, kiedy dziecko okaże zainteresowanie danym przedmiotem.
Mnie się ten system bardzo nie podobał. Zauważyłam, że moje dziecko się cofa. Umiała liczyć i pisać, a po roku uczenia się tym systemem nie umiała dodać dwa do dwóch. Raz poszłam z nią do szkoły i weszłam do środka. Powiedziałam jej, by zapisała się na matematykę. Dostałam wtedy wręcz ochrzan od nauczycielki, że niszczę ich system. Zmuszam do czegoś, czego moje dziecko nie chce. Oni są zdania, że jeśli dziecko nauczy się tabliczki mnożenia i jej nie zapomni, to znaczy, że jest na to gotowe.
Jeśli jednak wykuje na blachę i po jakimś czasie zapomni, oznacza to, że mózg dziecka nie jest gotowy na przyjęcie tego przedmiotu i to nie jest jej czas.
Dla mnie to było nielogiczne. Wolałam stary system, którym uczyłam się też ja. Wydaje mi się, że Polacy są bardzo dobrze wykształceni i nie ucierpieliśmy, ucząc się starym systemem w ławkach. Przerażała mnie tam też historia i geografia. Tam uczą tylko historii Hiszpanii i geografii Hiszpanii i okolic. Kiedy niejednokrotnie pytano mnie: “skąd jesteś?”, odpowiadałam, że z Polski, to mylili położenie Polski z Rosją.
Czy przeżywałaś swoją przeprowadzkę na Majorkę? I tak samo, czy przeżywałaś tę do Polski? Kiedy bałaś się bardziej?
Chyba byłam za młoda, by przeżywać. Nie miałam większego stresu. Przeżywali to na pewno bardziej moi rodzice, była to dla nich zmiana środowiska, nowe życie, podjęcie nowej pracy. Mojego brata trzeba było wysłać do szkoły. To były ogromne zmiany i ogromne koszta. Moi rodzice pozbyli się wielu rzeczy. Gdyby powinęła nam się noga, musielibyśmy wrócić i zaczynać od zera. Wiem, że moi rodzice to przeżywali. Wyjazd do Polski przeżywałam, bałam się. Organizowaliśmy powrót przez prawie 2 lata. Nie wiedziałam, jak się zabrać za wysyłkę wszystkich rzeczy.
Żal było mi pozbywać się rzeczy, których się dorobiliśmy.
Nowe telwizory, meble, sprzęty. Jeśli chodzi o jakiekolwiek transporty lub wysyłki paczek z Majorki do Polski — są to ogromne koszty. Udało mi się poprzez firmę Benzinger załatwić transport mebli. Cena liczona jest tam od ilości palet i ich wysokości, nie od wagi. Transport trwał tylko 3 dni i wszystko dotarło całe i zdrowe, pod drzwi mojego domu. Pomógł Nam też nasz kolega, który zajmuje się transportem. Jego samochód był wtedy na Majorce i miał do Polski wrócić niezaładowany. Wykorzystaliśmy sytuację. Bałam się, nie mięliśmy nic załatwione. Mieszkania, pracy, szkoły dla dzieci. Nie wiedziałam, jak to wszystko pójdzie. Wyjechaliśmy w lutym. W lutym mija nam właśnie 3 lata, odkąd jesteśmy w Polsce, wszystko zleciało bardzo szybko. Wszystko dobrze się rozwinęło. Wbiliśmy się w rytm i wszystko się ułożyło.
Czy kiedykolwiek żałowałaś, że wyjechałaś do Polski?
Bywały takie momenty. Nieraz teraz mam takie momenty. Jestem zmęczona tym pędem życia i nauką dziewczyn. Starsza córka jest w 5 klasie i ma mnóstwo nauki. Czasami wręcz wydaje mi się, że jest to mocno przesadzone, a materiały jakie ma w szkole do przerobienia są za duże. Nauczyciele przeskakują z tematu na temat, bo nie nadążają. Kiedy dziecko nie rozumie i tak musi iść dalej. Nauczyciele mają narzucony rytm i schemat.
Czasami mam myśli, że mogliśmy zostać na Majorce, bo przecież ludzie tam jakoś żyją.
Funkcjonują z tą edukacją, którą tam otrzymują. Czasami jestem zmęczona pędem życia tutaj. Naciskiem nawet na wygląd, markowe ciuchy, paznokcie, rzęsy, samochody i piękne domy. Tu wszystko musi być WOW. Na Majorce się tego nie widzi. Można powiedzieć, że są zacofani, ale to nieprawda. Oni tego po prostu nie potrzebują. Nie podążają za modą, nie ma tam parcia społecznego, tam liczy się bardziej rodzina i znajomości.
Jesteś z Jackiem, poznaliście się właśnie na Majorce. Jak się poznaliście?
Jest to trochę pogmatwana historia. Najpierw poznałam siostrę Jacka. Kiedy zamieszkaliśmy na Majorce, poznaliśmy Agnieszkę, która pracowała wtedy jeszcze na stacji benzynowej. To ona pomagała nam, chociażby przewożąc nas z S’illot, do Manacor, gdzie załatwialiśmy wszystkie sprawy urzędowe. Później poznałam jej teściową. Jej teściowa zorganizowała taką kolację zapoznawczą, na którą mnie zaprosiła. Tam poznała mnie właśnie z Jackiem.
Wiem, że masz dwójkę dzieci. Julię i Olivię. W jakim są wieku?
Olivia skończy w Marcu 8 lat, a Julia w Czerwcu 12 lat.
Czy uważasz, że jako para, na Majorce żyje się lepiej?
Na pewno jest łatwiej. Dochody są od dwóch osób. Aktualnie życie w pojedynkę na Majorce, gdzie wynajem mieszkania kosztuje 700 euro jest dla mnie wręcz niemożliwe. Aktualnie jedna wypłata na Majorce idzie na wydatki, a druga na oszczędności.
A jako czteroosobowa rodzina?
Jest ciężko. Czasami bywało tak, że pomagała mi mama, bo brakowało mi pieniędzy. Jak Julia była mała, nie raz było tak, że brakowało na pampersy. Pobierałam macierzyńskie, jednak nie należało mi się becikowe, ponieważ za krótko mieszkałam na Majorce. Zabrakło mi raptem 11 dni rezydencji na Majorce. Aktualnie z tego co wiem, nie ma becikowego. Wózek kupowałam na raty. Poszłam do sklepu i zapytałam sprzedawczyni, czy jest możliwość, bym płaciła w ratach. Zależy kto, na co stawia. Nigdy nie chodziłam super ubrana i nie jeździłam super samochodem. Jakoś żyliśmy i jakoś dawaliśmy radę. Teraz mogę powiedzieć, że żyje mi się o wiele lepiej, w Polsce.
Poród na Majorce — kiedy zaszłaś w ciążę, wiedziałaś, że urodzisz dzieci na Majorce? Czy planowałaś poród w Polsce? Miałaś jakiekolwiek wątpliwości co do porodu na Majorce?
Nie, od razu wiedziałam, że to będzie tam. Zawsze ceniłam sobie służbę zdrowia na Majorce. Nawet nie przyszło mi do głowy, by rodzić w Polsce, bo byłam tam strasznie rzadko. Widziałam w internecie i w telewizji wiele złego na temat polskich szpitali i służby zdrowia. Na Majorce jest dosłownie luksus. Posiłki są bardzo zróżnicowane, zawsze ciepłe i smaczne. Jest bardzo czysto i codziennie jest zmieniana pościel. Regularne badania, nigdy nie było żadnego problemu. Sam przebieg ciąży – nie mogę im nic zarzucić.
Poród na Majorce — kiedy dowiedziałaś się już, że jesteś w ciąży, pracowałaś? Jak wygląda praca w ciąży na Majorce?
Tak, pracowałam. Ja zaszłam w ciążę i nie wiedziałam przez pierwsze 3-4 miesiące. Poprosiłam swojego pracodawcę, by zatrudnił mnie na kilka miesięcy, jeszcze jak byłam w ciąży, by należał mi się macierzyński. Szef się zgodził, był to bardzo dobry człowiek. Pracowałam wtedy w sklepie z odzieżą. Praca nie była ciężka. Wszystko było super, ale któregoś razu usiadłam i zaczęłam układać okulary przeciwsłoneczne i poczułam się bardzo źle. Pojechałam do szpitala i okazało się, że mam rozwarcie. Kategorycznie została mi zakazana praca. (Wtrącenie ode mnie/Natalia — większość pracy na Majorce to praca w hotelarstwie lub gastronomii — powiedzmy sobie szczerze, kobiety w ciąży nie są mile widziane, zazwyczaj nie są zatrudniane na kolejny rok).
Poród na Majorce — przysługują Ci jakieś ulgi, zmienia się prawo w momencie, kiedy jesteś w ciąży?
Nie przypominam sobie czegoś takiego. Będąc w drugiej ciąży, pracowałam jako kelnerka na stołówce. Jedyne ulgi, jakie miałam, miałam dzięki moim znajomym z pracy. To oni, sami z siebie, z grzeczności nie pozwalali mi się przepracowywać i pomagali mi z ciężkimi naczyniami. Zgadzali się także na zmiany w grafiku, dzięki temu miałam tylko jedne zmiany, kiedy źle się czułam.
Poród na Majorce — jak wyglądają wizyty u lekarza? Czy kobieta w ciąży na Majorce może liczyć na dobrą opiekę medyczną?
Jak najbardziej może liczyć na dobrą opiekę medyczną. Są regularne badania, pobieranie krwi, kwas foliowy (za darmo, gdy byłam w ciąży). Nie rodziłam dzieci w Polsce ani nie przechodziłam w Polsce ciąży. Jednak od znajomych wiem, że jest tutaj o wiele gorzej (oczywiście, nie w każdym przypadku), dlatego często kobiety wybierają prywatne placówki na poród.
Poród na Majorce — jak wygląda urlop macierzyński? Ile trwa czasu, jaką dostaje się kwotę?
Macierzyński brałam raz, ponieważ przy drugim dziecku mi się nie należało. Za szybko skończyłam pracę. Nie przepracowałam wystarczająco długo, będąc w ciąży. Było to około 500 czy 600 euro przez 4 lub 6 miesięcy, o ile dobrze pamiętam. Wiem, że w Polsce macierzyński trwa około roku. Na Majorce jest również urlop “tacierzyński”. Link po hiszpańsku, jeśli chcesz wiedzieć dokładniej: https://www.caib.es/sites/permisosivacances/es/paternitat-58497/
Poród na Majorce — jak wyglądała opieka w szpitalu? Sama wybierasz, w jakim szpitalu rodzisz? Czy ogląda się salę porodową lub rezerwuje pokój?
Nie, na Majorce nie ma oglądania pokoi. Rodzi się na rejonówce. Można wybrać poród w wodzie lub zwykły. Nie ma też problemu z porodami rodzinnymi. Jacek był ze mną. Wygoniłam go dopiero w ostatniej chwili, bo nie chciałam, żeby to wszystko oglądał.
Poród na Majorce — czy traktowano Cię inaczej, dlatego, że jesteś Polką?
Nie, nigdy czegoś takiego nie odczułam. Przy porodzie Julii miałam dwie przesympatyczne położne. Julia urodziła się z długimi włosami, a one były tym zachwycone i bawiły się jej włosami. Poród trwał ok. 19 godzin. Przy drugim porodzie trafiłam na położną z Francji, która była przewrażliwiona na punkcie krzyków i jęków. Mówiła, że stresuje to dziecko przy porodzie. Miałam ochotę jej wtedy przywalić, bo przecież mnie bolało, a ona nie pozwalała mi krzyczeć. Nie była niesympatyczna, nie mogę jej tego zarzucić. Nie odczułam, bym była gorzej traktowana.
Poród na Majorce — czy łatwo było dostać wszystkie produkty potrzebne do opieki nad dzieckiem? Mowa o kosmetykach, lekach, akcesoriach itp.
Jest dość łatwo, na Majorce jest niemiecka sieć drogerii Muller. Jest tam duży asortyment dla dzieci. Gorzej jest z ubraniami, bo są one drogie i większość sklepów znajduje się właśnie w stolicy — Palmie. Ja nie miałam tego problemu, bo dostałam wyprawkę ciuszków używanych od siostry Jacka. Gorszy miałam problem z kaszkami. Hiszpanie naciskają bardziej na naturalność. Ich kaszki są zbożowe. W Polsce jest o wiele większy wybór kaszek, też słodkich. Moje dzieci nie chciały jeść tych hiszpańskich. Przysyłali mi paczki z Polski. Jeśli chodzi o leki, to dzieci leczyło się naturalnie. Jak najmniej antybiotyków i leków. Hiszpanie naprawdę stawiają na naturalność.
Poród na Majorce — po porodzie — jak to wyglądało? Jak wygląda wtedy opieka zdrowotna?
Idzie się raz do położnej na ściągnięcie szwów, jeśli się je ma i ogólną kontrolę. Później dostaje się książeczkę dla dziecka z wyróżnionymi datami spotkań. Nie ma tutaj pielęgniarek środowiskowych. Wszelkie szczepienia, ważenia, sprawdzanie skali, badania — wszystko dzieje się według kalendarzyka.
Poród na Majorce — jak wyglądała opieka nad dzieckiem. Urodziłaś dziewczynki latem. Czy latem jest ciężej z opieką nad noworodkiem? Czy upały na Majorce dają się wtedy bardziej we znaki?
Julia miała straszne kolki i ulewała. Musiała spać na brzuszku, ale przez to się pociła i miała wysypkę od potu. Miała pełno krostek. Jeśli chodzi o przechodzenie ciąży — było mi ciężko, gorąco, niedobrze. Podczas porodu bardzo się pociłam i nie mogłam się, chociażby złapać za nogi, bo się ślizgałam. Jednak było mi też wygodnie, mogłam nosić zwiewne sukienki, było mi z tym o wiele wygodniej niż całe to przebieranie zimą.
Poród na Majorce — jeśli dziecko zachoruje, jak wtedy wygląda opieka?
Wszystko jest robione naturalnie. Antybiotyki są podawane w ostateczności. Na katar podają wodę morską, do przepłukania. W S’illot tylko raz w tygodniu w przychodni był pediatra. Także jednego dnia stało się w kolejce z dziećmi, by się do niego dostać.
Poród na Majorce — są jakieś miejsca, gdzie mogłaś uzyskać pomoc przy dziecku? Jakieś grupy matek, gdzie były jakieś zajęcia dla mam i dzieci, a przed porodem — szkoła rodzenia?
Szkoła rodzenia była i miałam propozycję, ale nie miałam potrzeby iść do szkoły rodzenia. Jeśli chodzi o grupy matek, pewnie są, ale też nie miałam takiej potrzeby. Na Majorce na pewno nie jest to tak rozbudowane jak w Polsce. Działa to tam raczej na zasadzie spotkania się z koleżankami.
Poród na Majorce — co z pracą po macierzyńskim? Kiedy do niej wróciłaś i czy byłaś na to gotowa? Przysługiwał Ci jakiś zasiłek, cokolwiek?
Nie przysługiwał mi zasiłek. Z Julią, pierwszym dzieckiem, spędziłam w domu 2 lata. Po 2 latach zaczęło mi odbijać i musiałam iść do pracy. Uważałam, że jednak te pierwsze chwile trzeba przeżyć z dzieckiem.
Chrzest — co jest potrzebne i jak to wszystko przebiega na Majorce?
Na pewno jest to łatwiejsze niż w Polsce. Julia chrzczona była w Polsce, to moje pierwsze dziecko. Trzeba było z dwójką rodziców chrzestnych pojawić się u księdza i przeprowadzić rozmowę. Niestety, my z Jackiem nie jesteśmy po ślubie ani cywilnym, ani kościelnym, więc musieliśmy słuchać kazania. Rodzice chrzestni musieli przysiąc, że będą nas mobilizować do pobrania się. Jeśli chodzi o Majorkę. Ich podejście jest łatwe i wyrozumiałe.
Nikt nie pyta o ślub, wiarę, jakie jest nasze podejście, o pieniądze czy spowiedź.
W Polsce musieliśmy zapłacić “co łaska”, a na Majorce nic. Na Majorce było o wiele łatwiej. Chrzest Olivii odbywał się po mszy i dwóch komuniach. Komunie odbywają się również inaczej niż te w Polsce. Podczas mszy ksiądz oznajmił, że będzie za chwilę chrzczona Olivia. I tyle. Na Majorce podejście do religii jest bardzo luźne. Wielu rodziców nie chrzci dzieci ani nie śle ich do komunii, bo uznaje, że dziecko samo podejmie taką decyzję.
Czy teraz ochrzciłabyś dziecko? Podjęłabyś taką samą decyzję?
Jak najbardziej. Jest to swego rodzaju tradycja. Dodatkowo w Polsce, dziecko, które nie pójdzie do komunii lub nie jest ochrzczone, wytykane jest palcami. Nie chciałabym tego dla moich dzieci. Na Majorce tego po prostu nie ma.
Jak wygląda sytuacja ze żłobkami na Majorce? Ile się płaci, jakie są zajęcia, czy są posiłki? Od którego miesiąca do którego?
Jeśli chodzi o cenę, to nie pamiętam dokładnie. Nie jest to jednak tania rzecz. Jest to około 200-250 euro miesięcznie. Z tym że matka, która pracuje i oddaje dziecko do żłobka, ma prawo do zasiłku w wysokości 100 euro. Można pobierać to miesięcznie lub raz w ciągu roku. Za każdy przepracowany miesiąc dostaje się 100 euro. 10 miesięcy pracy = 1000 euro. Ja zapisałam dzieci do żłobka w S’illot. Tamtejsze nauczycielki mają serce na dłoni. Były przecudowne dla dzieci. Dzieci zawsze wracały wysmarowane i wypachnione takimi cytrynowymi oliwkami dla dzieci. Nigdy nie były odparzone, zawsze były nakarmione i przewinięte. Żłobek wyglądał, jak wyglądał. Na Majorce nie ma zbyt wielu przepisów sanitarnych, w przeciwieństwie do Polski. Było tam jakieś pomieszczenie sanitarne, które niestety daleko odbiegało od dzisiejszej normy. Jednak to nie było najważniejsze.
Widziałam, że dzieci kochały tam chodzić.
Nie bałam się tam zostawić dzieci. Przed oddaniem dzieci, nauczycielka zaprosiła mnie na rozmowę, po zajęciach. Pokazała mi wszystko, pokazała mi warunki. Niczego nie ukrywała. Powiedziała mi wprost, że warunki są, jakie są. Jednak rozmawiając z nią, wiedziałam, że to wspaniała kobieta i dobrze zajmie się moimi dziećmi. Mogłam też chodzić z dziećmi przez pierwsze dni do żłobka.
Zostawiałam dziewczyny na 30 minut i wracałam na 5 minut.
I tak kilka razy. Magdalena (nauczycielka) tłumaczyła mi, że w ten sposób przyzwyczajam je, że, mimo że wyjdę to i tak po nie wrócę. Nie bały się wtedy zostać. Nigdy nie miałam problemu z zostawianiem dziewczyn, śmiałam się, że moje dzieci, to cygańskie dzieci. Z kimkolwiek by się je puściło, one zawsze grzecznie pójdą i się zaadaptują. W żłobku są gry i zabawy. Uczą dzieci kolorów, literek, cyferek. Dużo jest prac manualnych. Lepienie w cieście, malowanie, praca ręczna. Dzieci robiły swoje kostiumy na przykład na dzień ziemi. Jest też muzyka, rytmika, zajęcia ruchowe. Dziecko może iść do żłobka od 3 miesięca do 3 roku życia.
Przedszkole, zerówka — jakie są rodzaje szkół na Majorce?
Od 0 do 3 roku życia można zapisać dziecko do żłobka, co na Majorce nazywane jest jako “las escoletas” lub po prostu infantil. Żłobki są zazwyczaj płatne. Następnie, dziecko w wieku 3 lat powinno udać się do przedszkola dla dzieci od 3 do 6 roku życia, które nazywane jest — la educacion preescolar. Obie wcześniej wymienione placówki nie są obowiązkowe, ale nie są też nigdy darmowe. Kolejnym etapem jest podstawówka, czyli — la primaria. Od 6 do 12 roku życia. Podstawówka jest obowiązkowa i bezpłatna. Obcokrajowiec powinien udać się do klasy zgodnej z jego wiekiem.
Wybrana przez rodziców szkoła dla obcokrajowca nie może zostać po dokonaniu wyboru zmieniona.
Także wybierajcie spośród najbliższych placówek z głową! Następnie dzieci udają się do — la Secundaria, coś w rodzaju naszego starego gimnazjum. Wiek od 12 do 16 roku życia. Również obowiązkowe. Kolejną ważną informacją jest to, że na tym etapie edukacji można nie zdać z klasy do klasy maksymalnie 2 razy. W innym wypadku nie dostaje dyplomu.
Obowiązek edukacji jest do 16 roku życia.
Po tej szkole dzieci chcące zdobyć zawód wybierają się do 2-letniej szkoły zawodowej — la Formación Profesional de grado Medio. Te, które chcą udać się na studia i kontynuować edukację, muszą zaliczyć dwa lata nieobowiązkowej szkoły średniej drugiego stopnia — el Bachillerato (coś w rodzaju naszego liceum). Po tej szkole zdaje się — la Selectividad, czyli maturę. Następnie można wybrać się na — la Universidad, czyli studia lub też dorobić się zawodu w policealnych wyższych szkołach zawodowych — la Formación Profesional de grado Superior. Tutaj podaję link do pomocy, z której korzystałam (po hiszpańsku): https://www.donquijote.org/es/cultura-espanola/tradiciones/educacion/Tutaj wklejam link z oficjalnej strony Rządu Balearów:https://www.caib.es/sites/ofertaeducativanova/es/inici/
Jaką szkołę Ty wybrałaś dla dziewczynek i dlaczego?
Wybrałam szkołę, która była najbliżej, ze względu na rejonizację. Szkołę miałam dwie ulice obok domu. Dziewczyny chodziły do szkoły z dziećmi, z którymi bawiły się na placu zabaw. Uznałam, że to byłoby dla nich najlepsze. Na Majorce jest bardzo duża tolerancja wobec obcokrajowców. Dzieci były bardzo zadowolone, wszyscy się lubili, nikt nie był gorszy. Wybór okazał się świetny. Dzieci nawet same przygotowywały sobie posiłki. Same wypiekały sobie chlebek, polewały go oliwą i nakładały składniki. Obowiązkiem rodziców było dostarczenie do szkoły owoców. Ja brałam ze szkoły skrzynie pomarańczy i wyciskałam w domu dla dzieci sok. Zbierałam miąższ i odlewałam czysty sok na śniadania dla dzieci. Wszystko było świeże i robione własnoręcznie i jedli je wszyscy razem. Naciskano na zdrowy tryb życia.
Uczyłaś dziewczynki języka hiszpańskiego w domu czy zaczęły naukę dopiero w szkole?
Nigdy nie uczyłam ich języka. Dużo osób mi mówiło, bym mówiła do nich po hiszpańsku. Ja czułam się nieswojo, nie byłam sobą, jak mówiłam do nich po hiszpańsku. Stwierdziłam, że jak pójdą do szkoły, to się nauczą. Julia do tej pory mówi po hiszpańsku. Pamięta sporo rzeczy. Oliwia jednak wyjechała kiedy miała niecałe 4 lata. Nie umiała dobrze mówić po hiszpańsku, więc pamięta bardzo mało.
Po jakim czasie dziewczynki zaznajomiły się z językiem i po jakim czasie mówiły już biegle?
Julka mówiła biegle, uczyła się mówić po katalońsku, majorkańsku i hiszpańsku. Oliwia jednak nie mówiła biegle, było to słownictwo podstawowe. Typu “toma” “agua” “dame” i tym podobne. Słownictwo, które było jej potrzebne do porozumiewania się z dziećmi.
Czy na Majorce jest coś takiego jak szkoła dla dzieci z Polski?
Jest, w Palmie. Jest też zgrupowanie Polaków na Majorce, gdzie organizowane są, chociażby mikołajki dla dzieci polskich. Organizowane są msze święte. Sama jeździłam tam tylko na mikołajki.
Jak wygląda opieka nad dziećmi latem, kiedy dzieci mają wolne, a rodzice szczyt sezonu w pracy?
Są szkoły letnie. Można wybrać szkołę po angielsku. Organizowane są zabawy i gry dla dzieci tylko po angielsku. Są też zwykłe szkoły. Ja zapisywałam latem dziewczynki do żłobka, do Magdaleny. Dziewczynki były już większe, zwłaszcza Julia. Więc Julia była też pomocą dla nauczycielek. Kiedy były starsze, zostawały w domu same, na godzinę lub półtorej, bo tak zgrywał nam się grafik z Jackiem. Nad nami mieszkała moja mama, więc w każdej chwili dziewczynki miały pomoc. Za szkółki nie płaci się dużo.
Jak dziewczynki przeżyły powrót do Polski? Co na ten temat mówią teraz?
Na pewno nie płaczą. Nauka jest tutaj dużo cięższa, trudniejsza i wymaga więcej czasu. Wydaje mi się, że na Majorkę ciągnie je ze względu na plażę i morze. Tutaj mają mimo wszystko mnóstwo atrakcji. Nie dawały mi odczuć, że przeżywają wyjazd.
Jak odnalazły się w polskiej szkole? Ciężko było się im przestawić? Musiały dużo nadrabiać?
Julia musiała dużo nadrabiać, jeżeli chodzi o pisownie. Pismo hiszpańskie bardzo różni się od polskiego. Julia, pisząc “kocham Cię”, pisała “cojam ce”. To było najgorsze, ale czytała najlepiej ze wszystkich dzieci, dzięki babci, która cały czas z nią czytała. Bardzo pomogła jej wychowawczyni, która poświęcała jej mnóstwo czasu. Pisały dyktanda i osobne zeszyty. Każdemu dziecku, które przeprowadza się do Polski zza granicy, przysługują dodatkowe godziny nauki z języka polskiego, nieodpłatne, przez mniej więcej rok. Oliwia poszła do zerówki o wiele wcześniej, bo już jak miała 4-latka. Jej nauczycielki ją uwielbiały. Bardzo jej pomagały.
Czy na Majorce wydaje się tyle pieniędzy na podręczniki co w Polsce?
W Polsce kupuje się tylko zeszyty i ćwiczenia, i to nie wszystkie, bo wiele z nich się dostaje. Plus dodatkowe materiały, jak farbki, kartki i tym podobne. Na Majorce wydaje się jednak ok. 150-250 euro na dziecko. Jest to dużo pieniędzy.
Czy trzeba mieć rezydencję, żeby zapisać dziecko do szkoły na Majorce?
Tak. Ja urodziłam dziewczynki na Majorce, więc były z miejsca zarejestrowane w urzędzie, mamy tak zwane libro de familia. Po porodzie na Majorce automatycznie dostaje się numero NIE i rezydencję. Trzeba mieć także zameldowanie i seguridad social.
Miałaś problemy z papierami przy zapisywaniu dziewczynek do polskiej szkoły?
Nie miałam problemu. Dość szybko wypełniło się wszystkie formalności. Tłumaczyłam tylko jeden dokument, który świadczył o tym, gdzie Julia zakończyła naukę, na jakim jest poziomie. Gmina jednak miała obowiązek przyjąć je tutaj do szkoły.
Od jakiego wieku, do jakiego jest obowiązek szkolnictwa na Majorce?
Chyba od 6 do 16 roku życia.
Miałaś kiedyś problem z nauczycielem? Z jego podejściem do dzieci lub nauczania? Mam na myśli Majorkę.
Nie. Dzieci na tym etapie edukacji nie były też problematyczne. Nie było też żadnych afer wśród rodziców.
Czy na Majorce też są regularnie zebrania?
Są zebrania, ale nikt na nie nie chodzi. Rodzice są na Majorce o wiele mniej zaangażowani w życie szkolne. Nie ma rady rodziców i trójcy klasowej.
Czy na Majorce dziewczynki miały jakieś poważne egzaminy, tak jak w Polsce mamy na przykład test gimnazjalny?
Sprawdziany są, ale nie tak intensywnie, jak w Polsce.
Co poradziłabyś matkom, które planują przeprowadzkę na Majorkę z dziećmi, które nie znają języka hiszpańskiego?
Nie martwcie się, dziecko chłonie jak gąbka. Małe dzieci mają mnóstwo cierpliwości i mają dar tłumaczenia. Nikt nie wyjaśni czegoś lepiej niż dziecko. Dzieci mają też automatyczną, wewnętrzną potrzebę odnalezienia się w środowisku i zapoznawania się z innymi dziećmi. Dzieci na pewno świetnie sobie poradzą.
Plaża czy zatoka?
Zdecydowanie zatoki.
Morze czy góry?
Morze, ale decyzja jest ciężka.
Sangria czy Tunel?
Tunel.
Ulubione majorkańskie danie?
To hiszpańskie danie, ale jest też na Majorce – Paella.
Ulubiona restauracja na Majorce?
W Cala Millor nazywa się chyba La Sangria, mają przepyszne escalopas ala gitana i szaszłyki mięsne. Przesympatyczni ludzie i super ceny. Właścicielami są argentyńczycy.
Ulubione miejsce na Majorce?
Cala Antena, Cala Domingos Petits i Cala Torta.
Wakacje all inclusive czy aktywne/dużo zwiedzania?
Aktywne, dużo zwiedzania.
Jeśli miałabyś wyjechać gdzieś na wakacje, gdzie by to było? (masz nieograniczone fundusze)
Bali albo Malediwy.
Kuchnia polska czy hiszpańska?
Polska.
Psy czy koty?
Psy.
Słodkie czy słone?
Słodkie.
Różnica między porodem w szpitalu publicznym a prywatnie.
Ania rodziła w szpitalu państwowym, tam obowiązuje rejonizacja, czyli trzeba się zgłosić do określonego szpitala, cała ciąża prowadzona jest przez położną, a wizyty u ginekologa są może 3 przez całą ciążę. Poród również odbiera położna. Lekarz przychodzi jedynie kiedy pojawią się komplikacje (trzeba odebrać poród kleszczowy lub zrobić cesarkę). Sale porodowe są dzielone z innymi mamami, ale za to państwo daje mini wyprawkę na początek w postaci pampersów, kosmetyków i pierwszych ubranek. Po porodzie są ściśle określone godziny wizyt rodziny, a w pokoju zazwyczaj jest się z inną pacjentką. Na dodatek, do której według tradycji przychodzi cała rodzina i połowa znajomych, co skutecznie utrudnia odpoczynek drugiej pacjentce i trzeba to jakoś przetrawić.
Poród na Majorce — prywatnie.
Prywatnie można wybrać z wachlarza szpitali i ginekologów. Całą ciążę prowadzi lekarz, a wizyty są co mniej więcej 4-6 tygodni. Poród odbiera lekarz w asyście z położną, a sale porodowe i poporodowe są prywatne. Za to na porodówce nie dostaje się dla dziecka praktycznie nic, wszystko trzeba przynieść z domu. Za ubezpieczenie prywatne kobieta płaci miesięcznie ok. 50 euro (zależnie od wieku, stanu zdrowia itp.). Przy czym trzeba pamiętać o okresie przejściowym. Wynosi on mniej więcej 10 miesięcy, zanim przysługuje opcja ciążowa. Po 10 miesiącach składek przysługuje nam opieka zdrowotna podczas porodu (zależnie od ubezpieczalni). Płacąc takie ubezpieczenie, dostaje się Cuadro Medico — czyli listę prywatnych lekarzy, placówek, u których przysługuje Ci leczenie.
Wyrabianie dokumentów dziecka.
Po wypisaniu ze szpitala dostaje się dokument – wypis. Dokument ten posiada dane rodziców, dziecka oraz datę i godzinę urodzenia. Z tym wypisem należy udać się do Registro Civil, aby uzyskać hiszpański akt urodzenia dziecka. Niestety nie ma możliwości rejestracji dziecka w Polsce przez internet, jeżeli urodziło się ono za granicą. Termin na dokonanie rejestracji w Registro Civil jest do 10 dni, a jeżeli termin ten został przekroczony, konieczne jest uzasadnienie opóźnienia (może zostać on wydłużony do 30 dni). Do rejestracji potrzebny będzie numer NIE rodziców, certyfikat narodzin dziecka podpisany przez lekarza lub położną obecną przy porodzie oraz przetłumaczony akt zawarcia małżeństwa, lub książeczka rodzinna (libro de familia, którą otrzymuje się przy zawarciu ślubu w Hiszpanii).
Dla osób, które jeszcze jej nie posiadają, książka rodzinna wyrabiana jest przy akcie urodzenia, co znacząco ułatwia dalsze formalności w Hiszpanii.
Następnie można ubiegać się o międzynarodowy akt urodzenia (Certificado de Nacimiento Plurilingue), w celu rejestracji dziecka w Polsce. Zarejestrowanie zagranicznego aktu urodzenia w Polsce jest niezbędne do nadania polskiego obywatelstwa dla dziecka urodzonego za granicą. Dlatego następną rzeczą niezbędną, będzie transkrypcja hiszpańskiego aktu urodzenia w polskim rejestrze stanu cywilnego. Wniosek o dokonanie transkrypcji można złożyć osobiście bądź przez pełnomocnika (np. kogoś z rodziny), do kierownika urzędu stanu cywilnego w Polsce lub za pośrednictwem konsula. Jeżeli wybierzecie opcję rejestracji za pośrednictwem konsula, wnioskodawcą może być tylko jedno z rodziców.
Potrzebny będzie międzynarodowy akt urodzenia dziecka i akt ślubu rodziców.
Po dokonaniu transkrypcji dziecka można ubiegać się o przyznanie numeru PESEL i stałego paszportu z 5-letnim okresem ważności. Można też wyrobić dziecku przez konsulat paszport tymczasowy, bez zamieszczania w nim numeru PESEL (ze względu na brak odpisu polskiego aktu urodzenia). Jednak trzeba pamiętać, że w kraju nie ma możliwości otrzymania następnego paszportu bez nadanego numeru PESEL. W wypadku podróży po krajach strefy Schengen można, zamiast paszportu, wyrobić dziecku dowód osobisty. Nie możemy go wyrobić za pośrednictwem konsulatu RP, należy wystąpić o niego do gminy, w której jesteśmy zameldowani. Do niego również jest potrzebny numer PESEL.
Paszport dla dziecka. Jak go wyrobić?
Po uzyskaniu polskiego aktu urodzenia w celu złożenia wniosku o paszport należy umówić wizytę za pomocą systemu e-konsulat, lub zgłosić się bezpośrednio na dyżur konsularny w Palmie. Obowiązkowym jest również stawiennictwo obydwojga rodziców legitymujących się ważnymi dokumentami tożsamości lub ewentualnie okazanie potwierdzonej notarialnie pisemnej zgody nieobecnego rodzica. Do wniosku należy dołączyć aktualną i prawidłowo wykonaną fotografię biometryczną. Okres oczekiwania na paszport biometryczny wynosi od czterech do ośmiu tygodni.
Szczegółową informację znajdziecie, pod następującym linkiem:http://barcelona.msz.gov.pl/pl/informacje_konsularne/sprawy_usc/transkrypcja_aktu_urodzenia/W razie dodatkowych wątpliwości można skonsultować się z Konsultantem Generalnym RP w Barcelonie. Kontakt telefoniczny pod nr 93 322 72 34, w godzinach między 10-tą, a 17-tą.
Koniec wywiadu!
I jak się podobało? Uzyskaliście odpowiedzi na jakiekolwiek z Waszych pytań? Jeśli macie jeszcze jakiekolwiek pytania, piszcie w komentarzach, a ja razem z Anią postaramy się Wam na nie odpowiedzieć. Jak widać, życie na Majorce to nie życie usłane różami, a już na pewno nie dla rodziców z dziećmi. Koszta są za wysokie w porównaniu do zarobków. Zwłaszcza, jeśli pracuje się tylko w sezonie. Podejmując decyzję o wyjeździe na Majorkę, z dziećmi, warto zastanowić się nad tym, czego chcecie od życia. Chciałabym serdecznie podziękować Ani za wywiad i cierpliwość, bo był długi. Oraz Arlecie, za zaangażowanie i pomoc przy pisaniu postu! Trzymajcie za nią kciuki, bo już niedługo rozwiązanie!
Chcecie cieszyć się prostym życiem bez pośpiechu?
Majorka będzie idealna. Jeśli jednak jesteś osobą, która potrzebuje cały czas się rozwijać, chodzić na kursy, inwestować w naukę — zastanów się, bo z tym w wielu regionach na Majorce jest duży problem. Pamiętaj jednak, że nie ma rzeczy niemożliwych i wszystko zależy od Ciebie i Twojego podejścia! Za niedługo kolejne wywiady. Zapraszam też serdecznie do przeczytania postu o wadach i zaletach życia na Majorce! Link tutaj: https://namajorce.pl/hiszpania/wyspy-balearow/majorka/mieszkanie-na-majorce/ I kolejny post o tym, co warto wiedzieć przed wyjazdem na Majorkę: https://namajorce.pl/hiszpania/wyspy-balearow/majorka/majorka-2020-co-warto-wiedziec/.
Social media
Na instagramie znajdziecie codzienną aktualizację zdjęć i informacji z Majorki. To tam jako pierwsze lądują wszystkie nowości. Na instagramie poza pięknymi zdjęciami znajdziecie również wideo, w wyróżnionych relacjach, z wielu miejsc na Majorce. Zapraszam! https://www.instagram.com/namajorce.pl/
Zapraszam Was także na mojego facebooka, gdzie najszybciej dowiecie się o tym, co u mnie słychać! Znajdziecie tam również posty, których nie ma na instagramie – tematyka to życie na Majorce! https://www.facebook.com/NaMajorcePL/ . Zapraszam także do zapisania się do newslettera na moim blogu – będziecie wtedy na bieżąco z najnowszymi postami!